Kim jest dla nas Mariusz Wlazły?

342617861_607482877965318_2638684642078304886_n.jpg

Za nami emocjonujący miesiąc, w którym Mariusz Wlazły rozegrał dwa ostatnie mecze na zakończenie 20-letniej kariery. Jakie wrażenia wywołały w osobach związanych z naszą fundacją – Zosi Florczyk, Wiktorii Posmyk, Annie Nowickiej oraz Annie Szurze?

Czy możecie powiedzieć, jaki wpływ na Wasze życie wywarł Mariusz Wlazły?

Wiktoria Posmyk:
Na pewno pokazał, jak wiele radości może dawać nam sport. Emocje, jakie płynęły od Pana Mariusza po każdym zdobytym punkcie pokazywały, że siatkówka to przed wszystkim jego pasja, a nie tylko praca. Poza siatkarskim boiskiem nieraz usłyszałam od Pana Mariusza wiele ciepłych słów i cennych wskazówek. W ostatnim czasie również mieliśmy okazję, żeby porozmawiać i dostałam ogromne słowa wsparcia przed bardzo ważnym dla mnie wydarzeniem, jakim był egzamin maturalny. Pan Mariusz powiedział mi wtedy kilka bardzo wartościowych słów, które na pewno na długo zapamiętam.

Zosia Florczyk: Od dziecka oglądałam Pana Mariusza i podziwiałam go jako siatkarza, bo wtedy jeszcze nie znałam go osobiście. Był moim idolem od dzieciaka. Później, gdy zaczynałam przygodę z siatkówką poznałam go osobiście, co było niczym spełnienie marzeń niejednego nastolatka, zaczynającego grę w tę dyscyplinę. Był dla mnie motywacja i przykładem do naśladowania, ale przede wszystkim wspierającym człowiekiem. Dał mi możliwość ogromnego rozwoju dzięki stworzeniu klas sportowych, za co jestem wdzięczna, bo pokochałam siatkówkę jeszcze bardziej. Jest wzorem do naśladowania zarówno jako siatkarz, ale i człowiek. Jest dla mnie naprawdę super człowiekiem, zawsze mogę się odezwać, spytać o radę czy po prostu porozmawiać, to jest super!



Anna Szura: Mariusz Wlazły to bez wątpienia legenda polskiej siatkówki. Dla mnie jako trenera siatkówki, osoby, dla której siatkówka to pasja i praca, Mariusz wywarł olbrzymi wpływ na życie zawodowe i prywatne. Wielkie osiągnięcia sportowe, zdobycie tytułów Mistrza Polski, Mistrza Świata, MVP Mistrzostw Świata wywołały mnóstwo pozytywnych emocji i dumy z barw biało-czerwonych. Ale chyba to, jakim człowiekiem jest Mariusz, jak ciężką pracą, pokorą, poświęceniem dążył do sukcesów, jak potrafił porażki przekuć w sukces – wywarło największy wpływ. Do dziś pamiętam słowa, które Mariusz powiedział do moich wychowanków: „Jeśli natraficie na trudności, to pamiętajcie, że trzeba próbować. Nikt nie urodził się Mistrzem, ale trzeba próbować swoich sił, zdobywać wiedzę i umiejętności. Rozwijajcie samych siebie. Motywacja, próbowanie i do przodu!!!”

Anna Nowicka: Siatkówka to wyjątkowa dyscyplina sportu. Dyscyplina, która uczy współpracy, funkcjonowanie w zespole, przeżywania wszystkich sukcesów i porażek razem. 20 lat PLS zleciało bardzo szybko, a postać Mariusza Wlazłego przez te ostanie 20 lat była chyba w sercu wielu fanów polskiej siatkówki. Przeżywaliśmy wszystkie mecze, zarówno ligowe, jak i reprezentacyjne, a te szczególnie zapadły w naszej pamięci. To, w jaki sposób Mariusz zdobywał swoje trofea, w jaki sposób przeżywał trudne chwile, kontuzje - myślę, że w trudnych momentach naszego życia, było przykładem, aby się nie poddawać i próbować dalej. Tylko trening i ciągła praca nad sobą czynią z nas mistrza, w tym, co robimy na co dzień, co jest naszą pasją. Jak powiedział Mariusz, „trzeba się pomylić, żeby coś zrobić lepiej”. Postać Mariusz Wlazłego pomogła rozwinąć pasję do tego sportu wśród dzieci i młodzieży, nauczyć ich odnosić sukcesy na miarę swoich możliwości.

Ile Waszym zdaniem zrobił dla reprezentacji, Skry, Trefla oraz dla rozwoju siatkówki?

WP: Pan Mariusz stworzył piękną siatkarską historię. Większość swojej kariery spędził w Skrze, gdzie pokazał się z jak najlepszej strony i poprowadził tę drużynę na szczyt. Można powiedzieć, że przez te wszystkie lata był fundamentem tej drużyny. W Treflu podzielił się z chłopakami z drużyny swoim ogromnym doświadczeniem. Bardzo dobrze poprowadził ten zespół i na pewno był dla tych młodych zawodników ogromnym wsparciem. W końcu dla wielu z nich Pan Mariusz na pewno był siatkarską inspiracją, kiedy zaczynali swoją przygodę z siatkówką. Jeśli chodzi o reprezentację, to myślę, że nagroda najlepszego atakującego i MVP Mistrzostw Świata w 2014 roku mówi wszystko.

ZF: Uważam, że każdy wie, ile zrobił dla wszystkich trzech kategorii. Jeśli chodzi o reprezentację, to do tej pory pamiętam te emocje z 2014 roku. Wtedy pokazał, że jest najlepszy i zdecydowanie bez niego, po prostu mogłoby się nie spełnić to, co się spełniło. Będąc kiedyś na wakacjach za granicą, inny obcokrajowiec na pytanie skąd jestem, opowiedział: „Poland? Ooo, Robert Lewandowski i Mariusz Wlazły’’ - to już wiele mówi (uśmiech). Jeśli chodzi o kluby, to Pan Mariusz większość kariery spędził w Skrze. Z nią wygrał 9 tytułów i to w Bełchatowie miał formę życia. Cudownie było go oglądać przez te wszystkie sezony, tuż przy boisku. Był najlepszy. Natomiast w Gdańsku bardzo dużo zrobił dla drużyny Trefla. Zarówno fizycznie, ale i w ogromnym stopniu - psychicznie. Był zawodnikiem, ale jednocześnie trenerem mentalnym. Było to widać. Myślę, że super się tam odnalazł. Gdańsk go pokochał, a on pokochał Gdańsk.



AN: Polska siatkówka to Mariusz Wlazły i jego dokonania. To legenda, wielki autorytet, który dla rozwoju siatkówki zrobił niewyobrażalnie wiele! Nie bez powodu zdobywa się tytuł siatkarza 20-lecia Polskiej Ligi Siatkówki! Być zawodnikiem, a jednocześnie wspierać dzieci i młodzież, poświęcać swój cenny czas, aby rozwijać uzdolnione sportowo dzieci, stworzyć im możliwości kształtowania pasji, edukowania i wychowywania przez sport… jest bezcenne dla nich, dla trenerów, rodziców i przyszłych pokoleń. Sportowiec to również osoba publiczna, a Mariusz dzięki swojej postawie i dokonaniom, jest wzorem do naśladowania. Pokazuje innym, jak można stać się wielkim, jak pokonywać swoje słabości, jak ważna jest praca zespołowa, ale i praca indywidualna.

ASZ: Dla reprezentacji Mariusz był niezastąpiony, ale Mistrzostwo Świata to nie wszystko. Musimy pamiętać, że to dzięki ogromnemu zaangażowaniu Mariusza, walce po kontuzjach w powrocie do pełnej dyspozycji i domaganiu się przestrzegania praw zawodnika, dziś wszyscy reprezentanci Polski są spokojni i mogą koncentrować się na treningach i swojej pracy.

Jakie emocje wywołały w Was te dwa ostatnie mecze? Pierwszy domowy - z symbolicznym zawieszeniem butów i ten drugi, który zakończył karierę Mariusza?

WP:
Zakończenie kariery przez Pana Mariusza wywołało we mnie naprawdę bardzo dużo emocji. Niestety, ostatni mecz w Gdańsku oglądałam w telewizji i było mi bardzo przykro z tego powodu, ale obowiązki przed maturą nie pozwoliły mi na dłuższy wyjazd. Muszę przyznać, że gdy oglądałam ten symboliczny moment, jakim było zawieszenie butów, to miałam łzy w oczach. Jeśli chodzi o drugi i jednocześnie ostatni mecz, który był w Warszawie, to oglądałam go „na żywo” w hali Torwar i było to naprawdę wielkie widowisko, które nieraz wywoływało ciarki i wielkie emocje. To właśnie po tym meczu rozmawiałam z Panem Mariuszem i usłyszałam wiele wartościowych słów.

ZF: To był na pewno wzruszający moment. Bardzo się cieszyłam, że został on naprawdę godnie i bardzo przyjemnie pożegnany przez klub i kibiców. Bardzo fajne wydarzenie i historia, która zakończyła się na moich oczach, ponieważ miałam okazję zobaczyć mecz w Gdańsku „na żywo”. Kiedy dostałam zaproszenie od Pana Mariusza byłam taka szczęśliwa, a jednocześnie smutna, że to już praktycznie ostatni mecz. Było cudownie. Został pożegnany tak, jak powinien. Zagrał super mecz w Gdańsku i jeszcze ten moment, kiedy młody Wlazły pojawił się na zagrywce… Gratulacje dla klubu, który to zaplanował!



AN: Byliśmy obecni na ostatnim meczu domowym w Ergo Arenie. Zakręciła się niejedna łza w oku… Było mnóstwo emocji. Móc przeżywać razem z Mariuszem takie wydarzenie… bezcenne! Przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia, już od jakiegoś czasu, a nasi podopieczni wykonali specjalny album dla Mariusza, z osobistymi życzeniami i podziękowaniami.

ASZ: Symboliczne odwieszenie butów było bardzo emocjonujące, ale pokazało też nam wszystkim, że coś się kończy, ale też coś nowego się zaczyna. Zdobyć tyle tytułów, być jednym z najwybitniejszych siatkarzy na świecie, grać 20 lat w PLS, to być zawodnikiem spełnionym. A do tego mieć dalszy plan na swoje życie i dalej wspierać polską siatkówkę… to pokazuje jak wielkim profesjonalista jest Mariusz.

Jak Waszym zdaniem poradzi sobie w nowej roli?

WP:
Myślę, że doświadczenie, jakie Pan Mariusz zdobywał przez te wszystkie lata oraz dalsza nauka, bez problemu pozwolą na odnalezienie się w nowej roli.

ZF: Myślę, że poradzi sobie świetnie. Pan Mariusz ma do tego dar (uśmiech). Jest naprawdę cierpliwy i bije od niego spokój. Uważam, że idealnie się sprawdzi w nowej roli.

ASZ: Mariusz Wlazły jest profesjonalistą w swoich wszystkich działaniach, więc jesteśmy pewni, że w nowej roli poradzi sobie doskonale. Psychologia i przygotowanie mentalne sportowców są niezwykle ważne. Uczenie radzenia sobie ze stresem, presją, porażką, ale też sukcesem – są kluczowe, aby ukształtować zawodnika kompletnego. Doświadczenie, jakie zdobył Mariusz jako zawodnik klubowy, reprezentacyjny, to czego doświadczył, będzie tylko olbrzymim wsparciem w nowej roli koordynatora psychologicznego.

Czego życzycie Mariuszowi po zakończeniu sportowej kariery?

WP: Przede wszystkim chciałabym życzyć dużo zdrowia, bo to jest najważniejsze. A poza tym, życzę dużo radości z życia, realizacji swoich marzeń i zamierzonych celów.

ZF: Życzę przede wszystkim spełnienia reszty marzeń, bo wiem, że jest ich jeszcze wiele... Spełnienie w nowej pracy i wytrwałości w nauce na studniach (uśmiech).

AN: Przede wszystkim spełnienia wszystkich marzeń, powodzenia i mnóstwa satysfakcji w nowych działaniach. Radości z każdego nowego projektu, dużo zdrowia, aby realizować swoje pasje, szczególnie te fotograficzne. I dużo zdrowia, żeby dalej z nami trenować! Do zobaczenia na boisku!

Zobacz także